Redaktorzy: Czy od początku marzył pan o tym by zostać nauczycielem W-Fu?
W. Trzop: Nie. Moje pierwsze marzenia były związane z lotnictwem, ale perypetie losowe sprawiły, że musiałem z tego zrezygnować. Obecnie jestem zadowolony z tego co robię
R: Czy uważa pan, że drużyna dziewczyn, której jest pan opiekunem nigdy się nie poddaje i walczy do samego końca?
W. T: Tak. Dziewczyny są naprawdę bardzo silne psychicznie. Czasem brakuje im wiary w swoje możliwości.
R: Czym dla pana jest sport?
W.T.: Dla mnie jest to po prostu droga życia. Sport uczy przede wszystkim twardości, nie zrażania się porażkami. Uczy także odporności fizycznej.
R: Dużo było zwycięstw w siatkówce?
W.T: Od początku gimnazjum(10 lat) bardzo dużo
R: Jest pan zadowolony z meczów granych przez pana drużynę?
W.T.: Tak, jestem bardzo zadowolony. Jak to w sporcie- nieraz bywa lepiej, a nieraz gorzej.
R: Jaką pokonał pan drogę wraz ze swoimi „złotkami” do zwycięstwa?
W.T.: Przede wszystkim te zwycięstwa to ich zasługa, ponieważ chcą i ciężko pracują by osiągnąć swoje cele. Są niezmiernie zaangażowane w to co robią, na treningi dojeżdżają na własny koszt. Jest to godne podziwu. Ja ze swojej strony staram się tak prowadzić zajęcia, żeby nauczyły się jak najwięcej. Nieraz był płacz i złości na mnie. Pomimo wszystkiego efekt zawsze jest najważniejszy.